piątek, 26 maja 2017

Pierwsze wrażenie z użycia kremu z kwasem migdałowym i polihydrokwasami BANDI

Cześć! Dawno mnie tu nie było, ale powracam! Żyłam jeszcze kilka dni III Edycją Konferencji Meet Beauty, która odbyła się w miniony weekend. Relacja pojawi się na dniach, a dzisiaj opowiem Wam trochę o kremie z kwasem migdałowym i polihydrokwasami BANDI Professional Line. Nie śmiejcie się, ale jestem niezłą panikarą odnośnie nanoszenia na twarz czegokolwiek z kwasami. 
Posiadam ładną cerę i nigdy nie miałam potrzeby ingerowania w nią. Naczytałam się i nasłuchałam tego, jak skórę należy chronić przed Słońcem w trakcie stosowania produktów z kwasami, że odechciewa się próbowania, totalnie. Zapewne musiałabym przesiedzieć trzy miesiące w domu podczas używania produktu...oj dobra, panikuję, a jednocześnie żartuję. Krem otrzymałam od Only You Magazine w okresie wiosennym, gdy Słońce dawało już znaki życia i cieszyłam się, iż lato zbliża się wielkimi krokami, dlatego opiszę Wam tylko moje pierwsze wrażenia odnośnie produktu.
Zatem nie odważyłam się wypróbować produktu na twarzy, ale z przyjemnością zrobiłam to na moje ramiona, które zdecydowanie potrzebowały owej kuracji. Są one dosyć problematyczne, ze skłonnością do powstawania krostek.  
Producent obiecuje, iż produkt zapewni zwężenie porów, zniweluje problem błyszczącej się cery, wygładzi, zmniejszy objaw fotostarzenia, a nawet wyrówna koloryt skóry. Co lepsze, aby uzyskać najlepsze efekty należy stosować krem przez MINIMUM 3 miesiące 2 razy do roku - czyli coś dla mnie, jaskiniowiec nie wychodzący z domu przed Słońcem, konkret.
Konsystencja lekka, wchłania się ekspresowo. Krem posiada delikatny kwiatowy zapach, który nie jest jakoś bardzo wyczuwalny na ciele. Na zdjęciu powyżej widzicie również krem z witaminą C SPF 20, a dokładnie jego próbkę dołączoną do produktu z kwasem migdałowym i polihydrokwasami BANDI. Nie napiszę Wam o niej nic konkretnego, gdyż próbka starczyła mi na dwa użycia. ;)
Przy stosowaniu nie czuć żadnego dyskomfortu, ani szczypania, ani pieczenia, nic. Myślę, że będzie dobry dla skóry wrażliwej. Przy pierwszych dniach doznałam lekkiego szoku. Miałam wrażenie, że na ramionach posiadam więcej nieprzyjaciół, niż to było dotychczas. Moim pragnieniem było wyrzucenie owego kremu od razu. Na szczęście po kilku dniach sytuacja się poprawiła. Nie zauważyłam jakiegoś większego złuszczania się skóry, na pewno krem wygładził i sprawił, iż moje ramiona stały się bardziej przyjemne w dotyku.
Czekam teraz na okres jesienny, aby znów spróbować z tym kremem. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale na pewno nie wypróbuję go na skórze twarzy. :) Mieliście z nim styczność? Jak się u Was sprawdził? :)
---------
Bądź ze mną na FanPage Brylantina oraz Instagram-ie ! <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz